Michael Vey. Więzień celi 25 - Richard Paul Evans - recenzja

Richard Paul Evans, jak dotąd, znany jest jako amerykański autor bestsellerowych powieści obyczajowych. Sięgając po ten tytuł zaciekawiło mnie, że autor trochę zmienił front. Tym razem wychodzi nam naprzeciw z powieścią młodzieżową, z gatunku fantastyki.

Poznajemy Michaela Veya, odbiegającego od normalności nastolatka uczęszczającego do liceum. Jego życie komplikuje zespół Tourette'a, a także jego nadnaturalne zdolności, których pochodzenia z początku nie jest świadom. Wraz z zagęszczaniem się akcji poznajemy jego rówieśników, ich niezwykłe umiejętności i skrywane od kilkunastu lat tajemnice. Główny bohater jest zmuszony do podjęcia trudnych decyzji, walki o własne przekonania i najbliższych.

Pisarz rzuca nieco inne pozytywne światło na chorobę, z którą sam się zmaga – zespół Tourette'a. W swej powieści kreuje postaci dojrzałe, jak na swój wiek, co według mnie jest dużym plusem. Przedstawia nam nasz, realny świat, gdzie za odpowiednią ilość pieniędzy można kupić wszystko i wszystkich. Ukazuje, że ludzi są często źli na wskutek przeżytych przykrych doświadczeń, oraz szansę nawrotu nawet dla tych „czarnych charakterów”.

Tematyka powieści może na pierwszy rzut oka wydawać się dość pospolita i powszechnie znana. Szalony doktorek, banda naukowców, eksperyment medyczny i jego efekty uboczne. Jednak autor wplata nowe, niezwykłe wątki, tworząc odrębną historię.

Oprócz tych mocnych stron książki, można było dostrzec drobne błędy logiczne, które jednak nie przeszkadzają w zagłębieniu się w lekturze. Samo zakończenie przyznam, że nieco mnie rozczarowało, jednakże książkę, jako całość, oceniam pozytywnie - momentami zaskakuje, momentami rozśmiesza, a także zmusza do refleksji nad postawami bohaterów.

Polecam ją głównie młodzieży, gdyż to właśnie do nich jest ona skierowana.
 

Łucja, 18 lat

Za książkę dziękujemy Wydawnictwu


Komentarze