Zamek z piasku - Magdalena Witkiewicz - recenzja

Jestem w trakcie czytania książki pt. „Zalotnice i wiedźmy” Joanny Miszczuk, jednak kiedy nadarzyła się okazja na sięgnięcie po „Zamek z piasku” Magdaleny Witkiewicz, bez większego namysłu przerwałam poprzednią lekturę (mimo, że również jest wciągająca).

Wcześniej przeczytałam jedynie „Szkołę żon”. Tym razem mamy do czynienia innym tematem. Tematem bardzo poważnym. Chodzi mianowicie o chęć posiadania dziecka za (można powiedzieć) wszelką cenę. Weronika jest szczęśliwą żoną. Ma dobrze płatną pracę i wspaniałego męża - Marka. Darzą się wielkim uczuciem już od szkoły średniej. Są przykładem małżeństwa, które jest w stanie przetrwać wszystko. Ale czy na pewno? Pewnego dnia kobieta przyznaje, że jest gotowa na bycie mamą. Kiedy jednak kolejne próby kończą się porażką, małżeństwo zaczyna odczuwać pierwsze oznaki kryzysu w miłości. Sytuacja zaczyna się pogarszać. Kiedy osiąga moment wyjątkowo tragiczny, Weronika poznaje na plaży pewnego mężczyznę. Rodzi się między nimi przyjaźń. Niespotykanie silna więź emocjonalna. Taką, którą rzadko się doświadcza. Dzielą się przeżyciami, zwierzają, wspierają. Czy Weronika odnajdzie szczęście u boku tego mężczyzny?


„Zamek z piasku” to bardzo głęboka historia. Porusza wiele trudnych tematów. Z jednej strony miłość, wielka przyjaźń, chęć posiadania potomstwa. Z drugiej zdrada, brak zaufania, lęk o przyszłość. Bohaterowie tej powieści są ciekawie scharakteryzowani. Czytając, starałam się zrozumieć i Weronikę, i Marka. Kobieta za wszelką cenę chciała zostać matką. W pogoni za spełnieniem marzeń zagubiła miłość, jaką darzyła męża. Wyglądało to tak, jakby na jakiś czas zupełnie zapomniała o tym uczuciu. Wpadła w jakby błędne koło. Po części ją rozumiem. Chciała spełnić swoje marzenie. Jednak patrząc pod innym kątem, zatraciła się w tym tak głęboko, że powoli traciła swojego męża, który nie mogąc dać jej upragnionego dziecka, czuł się niepotrzebny. Patrząc z punktu widzenia Marka, także i jego trochę rozumiem. Nie widział świata poza swoją żoną. Kochał ją ponad życie. Starał się. Jednak los sprawił tak, a nie inaczej. Niewiele mogli zdziałać, aby zostać rodzicami. Na pewno czuł, że zawodzi swoją ukochaną. Musiał przeżywać koszmar, doświadczając takiej sytuacji. Nie dziwię się, że chciał odpocząć od tych trudnych i ciężkich chwil, jednak mimo to, dał też swojej żonie wiele powodów do zmartwień np. bardzo prawdopodobną zdradę. Cóż… Weronika też nie była święta. Jednak to, co połączyło ją i Kubę (mężczyznę poznanego na plaży) nie nazwałabym takim typowym romansem. To była naprawdę przyjaźń. Przyjaźń, jaką rzadko się spotyka. Całe szczęście, że historia kończy się szczęśliwie. Kiedy doczytywałam końcówkę, bardzo się ucieszyłam, że jednak szczęście zagościło zarówno u Weroniki jak i Marka, choć mało co na to wskazywało.

Książkę jak najbardziej polecam. Jest napisana bardzo dobrym stylem. Jest historią głęboką, pobudza do refleksji. Myślę, że można z niej wyciągnąć wiele mądrości.


Merry, lat 20





Książka wydana przez Wydawnictwo Filia

Komentarze