Zaklinacz koni - Nicholas Evans- recenzja

„Zaklinacz koni” to książka psycholgiczno-obyczajowa dzięki, której zadebiutował Nicholas Evans, który był wcześniej zwykłym prozaikiem. Chce on nam przekazać swoją powieścią, że trzeba przekroczyć nasze granice, spojrzeć co jest za nimi i to zaakceptować.

Wykorzystuje do tego historię dziewczyny - Grace i jej konia - Pielgrzyma. Po wypadku jaki ich spotkał, w którym koń ledwo przeżył, a dziewczynka straciła nogę, muszą stawić czoło cierpieniu, strachu i przeciwnością losu. Mimo buntu Grace, zostają przewiezieni do zaklinacza koni, który pomaga im stanąć na nogi, pomaga znaleźć nowe porozumienie koń - jeździec. Tłem do tego wszystkiego są relacje ludzi otaczających Grace albo bezpośrednio relacje z nią związane. Książka kończy się dość niespodziewanie i mimo wszystko ma się ochotę na więcej.

Jest to wszystko napisane w bardzo prosty, logiczny sposób, który trafia od razu w serce czytelnika. Po przeczytaniu książki możemy odpowiedzieć sobie na pytania co jest ważne w życiu i czy potrafimy akceptować to, co los nam daje. Przy okazji możemy poznać tajniki pracy z końmi po przejściach i ludzi, których również dotknęło nieszczęście i pracują nad sobą.

Sięgnęłam po tę książkę przez tematykę - konie. Odkryłam zaś nową siebie i nową energię do życia. Książkę polecam koniarzom, ale także ludziom, którzy zapomnieli jak to jest korzystać z życia i szukają natchnienia.




Basia, 18 lat



Książka wydana przez Wydawnictwo




Komentarze