Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafón - recenzja

Bardzo długo zbierałam się do przeczytania tej książki. Miałam do niej aż trzy podejścia! Zawsze utknęłam na tej trzydziestej stronie i porzucałam lekturę. Teraz wreszcie ją skończyłam. Wniosek? Strasznie żałuję, że wcześniej nie dobrnęłam do końca, bo książka jest absolutnie fenomenalna!

Młody Daniel Sempere wraz z ojcem udaje się do tajemniczego miejsca zwanego Cmentarzem Zapomnianych Książek. Tam chłopak ma dokonać wyboru jednej książki, która stanie się jego własnością. Rzuca mu się w oczy „Cień wiatru” Juliana Caraxa. Po przeczytaniu powieści Daniel postanawia poznać inne tytuły autora, jednak na próżno. Wszystko wskazuje, że jest to jedyna książka, jaką przetrwała. Ktoś z niewiadomego powodu niszczy wszystkie dzieła Caraxa. Zaciekawiony chłopak postanawia poznać przyczynę takiego zachowania, a przy okazji dowiedzieć się czegoś o Julianie. Nie wie, że od tej pory, jego życie zmieni się diametralnie. Czekać go będzie mnóstwo przygód, wiele bardzo niebezpiecznych…

Książką jestem zafascynowana. Bardzo się cieszę, że w końcu zebrałam się w sobie i poznałam słynną powieść autorstwa Carlosa Ruia Zafóna. Widocznie musiała tyle odczekać, abym właśnie w tym momencie odkryła jej wartość. Wspaniali bohaterowie, którzy mają wyraziste charaktery. Każdy czymś się wyróżnia, każdy jest kimś wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju. Akcja książki, która nie nudzi, wręcz nie pozwalająca się od siebie oderwać. Zaskakujące momenty, które niekiedy naprawdę były niesamowite. To jest coś fantastycznego!

„Cień wiatru” funduje nam po trochu wszystkiego. Miłość - zarówno tą szczęśliwą, jak i nieszczęśliwą, sensację, nutkę thrilleru, może nawet horroru (szczególnie fragment pierwszej wizyty Daniela i Bei w posiadłości Alday’ów), przyjaźń, zbrodnię. Do tego styl autora. Nic dodać, nic ująć.

Bardzo podoba mi się to, że powieść nie jest typowa. Nie ma tu standardowego romansu z wielkim happy-endem, którego wszyscy się spodziewają. Dominuje miłość, ale nie ta z bajki „i żyli długo i szczęśliwie”, ale bardziej ta z „Romea i Julii”. Mimo wielkiego uczucia dwojga ludzi względem siebie, ich los został spisany na straty. Rozdzieliła ich odległość i śmierć, choć tak naprawdę, gdyby nie udział osób trzecich, być może wszystko skończyłoby się dobrze.

Tak samo przyjaźń. Jest ona opisana z różnego punktu widzenia. Przyjaźń między Jacintą a Penélope bardziej przypominała więź pomiędzy matką, a córką. Przyjaźń jaką obdarzyli się wzajemnie Daniel i Fermínem to typowe uczucie pomiędzy świetnie dogadującymi się kompanami, którzy pomagają sobie. Kiedy trzeba, sprostują. Natomiast niebywałe relacje łączyły Juliana i Miquela. Miquel dla swojego przyjaciela był gotów poświęcić wszystko, nawet własne życie. Wspomagał go przez wiele lat. Oddał mu nawet część swoich pieniędzy, by Julian mógł opuścić Barcelonę wraz z ukochaną.

O zaletach „Cienia wiatru” można byłoby napisać kolejną książkę. To wspaniałe, genialne połączenie wielu motywów, osób, historii sprawia, że chyba każdemu chociaż jakiś fragment przypadnie do gustu. Oczywiście polecam lekturę wszystkim, którzy z różnych powodów jeszcze do niej nie dotarli. Moim zdaniem, naprawdę warto po nią sięgnąć.

Merry, lat 20





Książka wydana przez Wydawnictwo Muza S.A.

Komentarze