Pierwsza opinia, jaką usłyszałam o tej książce, brzmiała w skrócie: „średnia”. Zatem długo zastanawiałam się, czy ją przeczytać, czy może zająć się czymś innym. Jednak jakiś czas temu natknęłam się na wiele pozytywnych recenzji, więc postanowiłam, że przekonam się na własnej skórze, jaka ta książka jest.
Nina Hirsch zajmuje się historią sztuki. Pewnego dnia dostaje wiadomość od matki, która informuje ją, że ma zająć się pogrzebem swojej ciotki. Kobieta wyjeżdża zatem do Gutowa - rodzinnej miejscowości Ireny Hirsch. Zatrzymuje się w hotelu prowadzonym przez Igę Toroszyn. Dowiaduje się, że z niewyjaśnionych powodów giną obrazy autorstwa Rose de Vallenord. Właścicielka hotelu obawia się kradzieży portretu, który znajduje się jakby pod jej opieką. Nina postanawia dowiedzieć się czegoś więcej na temat malarki i odkryć, co stoi za zniknięciem jej dzieł. Niedługo później planuje podróż do Paryża śladami Rose de Vallenord.
Cóż mogę powiedzieć o książce? Na pewno nie jest dla mnie „średnia”. Jest co najmniej bardzo dobra! Aczkolwiek muszę przyznać, że dawno nie spotkałam się z tak podłymi bohaterami. Wzbudzili we mnie wiele negatywnych emocji. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby taka Irena Hirsch wpadła w moje ręce. Chyba bym ją rozszarpała na strzępy! Dlaczego? Zbyt dużo opowiadać, ale jeżeli przeczytaliście książkę, na pewno wiecie, ile zła wyrządziła ta kobieta. Z kolei tak mi było żal Niny. Strasznie jej współczuję i życzę szczerze, aby w następnym tomie los w końcu się do niej uśmiechnął.
Przenosząc się ponad sto lat wstecz poznajemy Różę z Wolskich. Najpierw jako małą dziewczynkę, która nie mówi ani jednego słowa. Później jako młodą kobietę, która szuka swojego miejsca na Ziemi. Z jednej strony myśli, że szczęście przyniesie jej miłość ukochanego księcia, z drugiej, że jej powołaniem jest malarstwo. Dziewczyna też nie ma lekko. Tak samo jak Nina ma trudne relację z matką. Obie bohaterki są nieco do siebie podobne. Obie są nie najlepiej traktowane przez rodzicielki, obie przeżywają kolejne nieszczęśliwe miłości.
O Róży warto jednak jeszcze dodać, że pomimo wszechobecnie uznawanych norm i zasad, przełamała się i po części spełniła wbrew wielu przeciwnościom swoje marzenie. Zaczęła od rysowania sukien, a skończyła na sławie godnej salonów. Można powiedzieć, że wykazała się niemałą odwagą „bawiąc” się w malarstwo, które do tej pory było domeną mężczyzn.
Książka jest dla mnie jedną ze smutniejszych. Mimo pięknych paryskich widoków, sztuki, nie mogłam zapomnieć o nieszczęściach, jakie los postawił na drodze zarówno Ninie, jak i Róży. Wiele razy byłam wręcz zbulwersowana sytuacjami w jakie wpadały kobiety. Muszę teraz szybko przeczytać coś wesołego, bo historia Róży i Niny (szczególnie tej drugiej), wywołała u mnie lekkie zaburzenie nastroju.
Mimo to książkę polecam. Jest naprawdę warta uwagi. Teraz z niecierpliwością czekam na możliwość poznania treści drugiego tomu i mam nadzieję, że będzie bardziej optymistyczny.
Nina Hirsch zajmuje się historią sztuki. Pewnego dnia dostaje wiadomość od matki, która informuje ją, że ma zająć się pogrzebem swojej ciotki. Kobieta wyjeżdża zatem do Gutowa - rodzinnej miejscowości Ireny Hirsch. Zatrzymuje się w hotelu prowadzonym przez Igę Toroszyn. Dowiaduje się, że z niewyjaśnionych powodów giną obrazy autorstwa Rose de Vallenord. Właścicielka hotelu obawia się kradzieży portretu, który znajduje się jakby pod jej opieką. Nina postanawia dowiedzieć się czegoś więcej na temat malarki i odkryć, co stoi za zniknięciem jej dzieł. Niedługo później planuje podróż do Paryża śladami Rose de Vallenord.
Cóż mogę powiedzieć o książce? Na pewno nie jest dla mnie „średnia”. Jest co najmniej bardzo dobra! Aczkolwiek muszę przyznać, że dawno nie spotkałam się z tak podłymi bohaterami. Wzbudzili we mnie wiele negatywnych emocji. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby taka Irena Hirsch wpadła w moje ręce. Chyba bym ją rozszarpała na strzępy! Dlaczego? Zbyt dużo opowiadać, ale jeżeli przeczytaliście książkę, na pewno wiecie, ile zła wyrządziła ta kobieta. Z kolei tak mi było żal Niny. Strasznie jej współczuję i życzę szczerze, aby w następnym tomie los w końcu się do niej uśmiechnął.
Przenosząc się ponad sto lat wstecz poznajemy Różę z Wolskich. Najpierw jako małą dziewczynkę, która nie mówi ani jednego słowa. Później jako młodą kobietę, która szuka swojego miejsca na Ziemi. Z jednej strony myśli, że szczęście przyniesie jej miłość ukochanego księcia, z drugiej, że jej powołaniem jest malarstwo. Dziewczyna też nie ma lekko. Tak samo jak Nina ma trudne relację z matką. Obie bohaterki są nieco do siebie podobne. Obie są nie najlepiej traktowane przez rodzicielki, obie przeżywają kolejne nieszczęśliwe miłości.
O Róży warto jednak jeszcze dodać, że pomimo wszechobecnie uznawanych norm i zasad, przełamała się i po części spełniła wbrew wielu przeciwnościom swoje marzenie. Zaczęła od rysowania sukien, a skończyła na sławie godnej salonów. Można powiedzieć, że wykazała się niemałą odwagą „bawiąc” się w malarstwo, które do tej pory było domeną mężczyzn.
Książka jest dla mnie jedną ze smutniejszych. Mimo pięknych paryskich widoków, sztuki, nie mogłam zapomnieć o nieszczęściach, jakie los postawił na drodze zarówno Ninie, jak i Róży. Wiele razy byłam wręcz zbulwersowana sytuacjami w jakie wpadały kobiety. Muszę teraz szybko przeczytać coś wesołego, bo historia Róży i Niny (szczególnie tej drugiej), wywołała u mnie lekkie zaburzenie nastroju.
Mimo to książkę polecam. Jest naprawdę warta uwagi. Teraz z niecierpliwością czekam na możliwość poznania treści drugiego tomu i mam nadzieję, że będzie bardziej optymistyczny.
Merry, lat 20
Książka wydana przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Komentarze
Prześlij komentarz