Jakiś czas temu, przeszukując stronę księgarni w celu wydobycia jakiejś taniej książki, całkiem przypadkiem trafiłam na tytuł, który na pierwszy rzut oka spełniał moje zarysowane wymogi pod wieloma względami. Przede wszystkim książka okazała się być w zaskakującej przecenie, zaś opis mówił wprost, że czytelnicy będą mieli do czynienia z fantastyką, mimo obecności wątków historycznych oraz odwołań do sławnych francuskich opowieści. „Strzał w dziesiątkę!” – myślę sobie. Nawet po przeczytaniu nie mam co do tego wątpliwości. Zapraszam do recenzji „Szpad Kardynała” autorstwa Pierre Pevela.
Już na samym początku czytelnik musi zmierzyć się z ogromem postaci, które czasami mogą się mylić przez podobieństwa w pisowni nazwisk. Osobiście, kiedy wróciłam do książki po koniecznej, dwutygodniowej przerwie, musiałam co rusz wertować kartki na sam początek, żeby skojarzyć konkretnych bohaterów z opisywanym wątkiem. Z czasem problem całkowicie zanikł, co znacznie ułatwiało zrozumienie niektórych rzeczy.
Cała historia rozgrywa się w XVII-wiecznej Francji, w której jedną z głównych ról grał sławny kardynał Richelieu. Narrator pokazuje nam jego osobę z różnych stron, jednak wbrew pozorom nie on jest czołowym bohaterem powieści i pojawia się tylko momentami. O ile w „Trzech Muszkieterach” Aleksandra Dumas pojawiają się królewscy muszkieterowie, o tyle w „Szpadach Kardynała” mamy do czynienia z zupełnie inną, w pewnym sensie opozycyjną strukturą wojskową. Co ciekawe, u Pevela pojawiają się charakterystyczne dla wspomnianej powieści francuskiego pisarza postaci, ściśle związane z muszkieterami Ludwika XIII.
W fabułę wpleciono również obiecane na okładce książki elementy fantastyki. Mówi się, że fantasy a bez smoków to nie fantasty. Nawet w tak powiązanej z historią Francji opowieści pojawiają się przedstawiciele tej szlachetnej rasy, choć w bardziej ludzkiej postaci. Są również mieszańce i dotąd niespotkany gatunek smokotów. A wszystko to, w dość jasny i ciekawy sposób, tworzy jedną, spójną całość.
Warto też zwrócić uwagę na opisy, które mimo tego, że bywają obszerne, są naprawdę dokładne i przejrzyste, dzięki czemu łatwo wczuć się w przedstawiane realia oraz sytuacje. Przeczytałam na tyle dużo książek, że z powodzeniem mogę stwierdzić, że jest to jedna z najlepiej napisanych, jakie miałam kiedykolwiek w rękach.
Z niecierpliwością czekam na drugą część - „Cień alchemika”, a Wam serdecznie polecam zapoznanie się z pierwszym tomem!
Już na samym początku czytelnik musi zmierzyć się z ogromem postaci, które czasami mogą się mylić przez podobieństwa w pisowni nazwisk. Osobiście, kiedy wróciłam do książki po koniecznej, dwutygodniowej przerwie, musiałam co rusz wertować kartki na sam początek, żeby skojarzyć konkretnych bohaterów z opisywanym wątkiem. Z czasem problem całkowicie zanikł, co znacznie ułatwiało zrozumienie niektórych rzeczy.
Cała historia rozgrywa się w XVII-wiecznej Francji, w której jedną z głównych ról grał sławny kardynał Richelieu. Narrator pokazuje nam jego osobę z różnych stron, jednak wbrew pozorom nie on jest czołowym bohaterem powieści i pojawia się tylko momentami. O ile w „Trzech Muszkieterach” Aleksandra Dumas pojawiają się królewscy muszkieterowie, o tyle w „Szpadach Kardynała” mamy do czynienia z zupełnie inną, w pewnym sensie opozycyjną strukturą wojskową. Co ciekawe, u Pevela pojawiają się charakterystyczne dla wspomnianej powieści francuskiego pisarza postaci, ściśle związane z muszkieterami Ludwika XIII.
W fabułę wpleciono również obiecane na okładce książki elementy fantastyki. Mówi się, że fantasy a bez smoków to nie fantasty. Nawet w tak powiązanej z historią Francji opowieści pojawiają się przedstawiciele tej szlachetnej rasy, choć w bardziej ludzkiej postaci. Są również mieszańce i dotąd niespotkany gatunek smokotów. A wszystko to, w dość jasny i ciekawy sposób, tworzy jedną, spójną całość.
Warto też zwrócić uwagę na opisy, które mimo tego, że bywają obszerne, są naprawdę dokładne i przejrzyste, dzięki czemu łatwo wczuć się w przedstawiane realia oraz sytuacje. Przeczytałam na tyle dużo książek, że z powodzeniem mogę stwierdzić, że jest to jedna z najlepiej napisanych, jakie miałam kiedykolwiek w rękach.
Z niecierpliwością czekam na drugą część - „Cień alchemika”, a Wam serdecznie polecam zapoznanie się z pierwszym tomem!
Komentarze
Prześlij komentarz