Miasto z lodu - Małgorzata Warda - recenzja

Małgorzata Warda nie unika trudnych tematów, po książce „Jak oddech” ukazuje się kolejna, „Miasto z lodu” mówiąca o trudach codziennego życia. Nie o jednym nudnym temacie lecz o ogóle trudów istnienia. Poznajemy historię młodej pięknej Teresy, która jest samotną matką z problemami psychicznymi starającą się z dala od rodzinnej Gdyni i swojej matki, stworzyć wraz z nastoletnią córką namiastkę rodziny.

Historia mówi o życiu w małym miasteczku, panującej obłudzie, układach i niechęci mieszkańców wobec świata zewnętrznego. Niestety ta próba stanięcia na nogi skończy się zarówno dla matki jak i córki przykrym finałem. Nastolatka zostaje znaleziona o poranku nieprzytomna w górach, reporterzy nie mają zamiaru zostawić za to na matce suchej nitki, a mieszkańcy jedynie pogłębiają jej obraz jako nieodpowiedzialnej znienawidzonej i niezrównoważonej kobiety. Jedyną osobą która stara się zauważyć, że jest coś ponad to jest jeden z reporterów znający się na rzeczy i zauważający, że matce naprawdę zależy na córce i nie jest to w żadnym razie przykład zaniedbania.

„Miasto z lodu" dotyka problematyki wykluczenia ze środowiska w bardzo szerokim aspekcie, ukazując nam, jak społeczeństwo potrafi zniszczyć człowieka niedopasowanego, na przykład doprawdy piękną i wrażliwą kobietę, na jej nieszczęście bardzo kruchą psychicznie.

Książkę czyta się w napięciu, ale też z narastającym smutkiem, bardzo ciekawa lektura.


Róża, lat 18


Książa wydana przez Wydawnictwo Prószyński i Media

Komentarze