Tyle bym chciała napisać o tej książce. Myśli po przeczytaniu bombardują mnie niesamowicie. W zasadzie nie wiem, od czego zacząć...
Dwie kobiety. Siostry. Siostry, a jednak tak bardzo różnią się od siebie. Jedna piękna, bogata, uwielbiana przez wszystkich, a przede wszystkim przez samą siebie. Druga "szara myszka", żyjąca w cieniu siostry. Wiecznie świecąca niczym gwiazda Iris, znudzona brakiem większego zainteresowania swoją osobą, podrzuca informację, że zamierza napisać powieść historyczną osadzoną w XII wieku. Wzbudza tym niemałą ciekawość. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jeszcze miała jakiekolwiek pojęcie na ten temat. Na szczęście ma wierną siostrę, która specjalizuje się w tematyce tamtych czasów...
Moją uwagę przykuła okładka. Nie napiszę, że nie. Przeczytałam opis książki i uznałam, że będzie to ciekawa, miła i lekka lektura idealna na ten wakacyjny czas. Trochę się zmartwiłam, że ma ponad sześćset stron i że będzie mi się bardzo dłużyć. Na szczęście "Żółte oczy krokodyla" nie należy do książek, które się czyta i czyta i ma się wrażenie, że stoi się w miejscu. W pewnym momencie akcja tak porywa, że chce się wiedzieć więcej. Jest niczym rozpędzająca się lokomotywa.
Historia jest bardzo złożona. Poznajemy wielu bohaterów. Wszystkich razem i każdego z osobna. Dawno tak nie miałam, ale w tym wypadku po raz kolejny bardzo zżyłam się z większością. Kilka osób posłałabym, nie napiszę gdzie. Sami możecie się tego domyślić. Zwłaszcza wstrętną Henriettę. Kobieta działała na mnie, jak czerwona płachta na byka. I chociaż jej mąż nie był amantem, za którym obejrzałaby się każda kobieta (wręcz odwrotnie), miał w sobie coś pozytywnego i naprawdę go polubiłam. Ogromnie mu współczułam małżeństwa z tą bezduszną kobietą. Mogłabym opisać każdą postać, jaka wystąpiła w tej powieści, jednak zabrałoby to zbyt dużo czasu (i miejsca). Dzięki autorce wszystkich bohaterów bardzo dokładnie. Każdy z nich ma odmienny charakter. Każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego zarówno pozytywnego, jak i negatywnego.
Warto jednak zastanowić się, co niesie ze sobą ta powieść. Możemy dowiedzieć się, że nasza zbyt duża pewność siebie może odwrócić się przeciwko nam. Życie w ciągłym luksusie, gdy uważa się, że osiem tysięcy euro za ubranie nie jest żadną ceną. Bycie rozkapryszoną księżniczką, której wszystko się należy. Uważanie, że wszystko można kupić za pieniądze. Manipulacja osobą słabszą psychicznie i podatną na takie traktowanie. Z pewnością są to zachowania, których należy się wystrzegać, aby nie ponosić ich późniejszych konsekwencji. W tej książce dowiecie się, jakich.
Dzięki tej książce wywnioskowałam jeszcze jedno. To, że jest się osobą, którą wszyscy uwielbiają, której wszystko w życiu łatwo przychodzi, bo ma pieniądze, pozycję, wysokie mniemanie o sobie nie oznacza, że jest się osobą silną, zdolną do przetrwania przez wszystkie życiowe próby. To właśnie te osoby, które pod wpływem różnych wydarzeń (zwłaszcza tych mało przyjemnych) przechodzą metamorfozę, stają się twardsze. Te osoby są w stanie przetrwać każdą burzę. Nie to co ci ludzie, którym wszystko łatwo przychodzi. Które nie muszą o nic walczyć ani się starać.
Książkę zdecydowanie polecam. Jest wspaniałą opcją na letnie dni. Rozbawi, niekiedy zdenerwuje zachowaniem bohaterów, ale tak jak już wspominałam, przekazuje ważne przesłanie. Przede wszystkim takie: pieniądze szczęścia nie dają.
Dwie kobiety. Siostry. Siostry, a jednak tak bardzo różnią się od siebie. Jedna piękna, bogata, uwielbiana przez wszystkich, a przede wszystkim przez samą siebie. Druga "szara myszka", żyjąca w cieniu siostry. Wiecznie świecąca niczym gwiazda Iris, znudzona brakiem większego zainteresowania swoją osobą, podrzuca informację, że zamierza napisać powieść historyczną osadzoną w XII wieku. Wzbudza tym niemałą ciekawość. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jeszcze miała jakiekolwiek pojęcie na ten temat. Na szczęście ma wierną siostrę, która specjalizuje się w tematyce tamtych czasów...
Moją uwagę przykuła okładka. Nie napiszę, że nie. Przeczytałam opis książki i uznałam, że będzie to ciekawa, miła i lekka lektura idealna na ten wakacyjny czas. Trochę się zmartwiłam, że ma ponad sześćset stron i że będzie mi się bardzo dłużyć. Na szczęście "Żółte oczy krokodyla" nie należy do książek, które się czyta i czyta i ma się wrażenie, że stoi się w miejscu. W pewnym momencie akcja tak porywa, że chce się wiedzieć więcej. Jest niczym rozpędzająca się lokomotywa.
Historia jest bardzo złożona. Poznajemy wielu bohaterów. Wszystkich razem i każdego z osobna. Dawno tak nie miałam, ale w tym wypadku po raz kolejny bardzo zżyłam się z większością. Kilka osób posłałabym, nie napiszę gdzie. Sami możecie się tego domyślić. Zwłaszcza wstrętną Henriettę. Kobieta działała na mnie, jak czerwona płachta na byka. I chociaż jej mąż nie był amantem, za którym obejrzałaby się każda kobieta (wręcz odwrotnie), miał w sobie coś pozytywnego i naprawdę go polubiłam. Ogromnie mu współczułam małżeństwa z tą bezduszną kobietą. Mogłabym opisać każdą postać, jaka wystąpiła w tej powieści, jednak zabrałoby to zbyt dużo czasu (i miejsca). Dzięki autorce wszystkich bohaterów bardzo dokładnie. Każdy z nich ma odmienny charakter. Każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego zarówno pozytywnego, jak i negatywnego.
Warto jednak zastanowić się, co niesie ze sobą ta powieść. Możemy dowiedzieć się, że nasza zbyt duża pewność siebie może odwrócić się przeciwko nam. Życie w ciągłym luksusie, gdy uważa się, że osiem tysięcy euro za ubranie nie jest żadną ceną. Bycie rozkapryszoną księżniczką, której wszystko się należy. Uważanie, że wszystko można kupić za pieniądze. Manipulacja osobą słabszą psychicznie i podatną na takie traktowanie. Z pewnością są to zachowania, których należy się wystrzegać, aby nie ponosić ich późniejszych konsekwencji. W tej książce dowiecie się, jakich.
Dzięki tej książce wywnioskowałam jeszcze jedno. To, że jest się osobą, którą wszyscy uwielbiają, której wszystko w życiu łatwo przychodzi, bo ma pieniądze, pozycję, wysokie mniemanie o sobie nie oznacza, że jest się osobą silną, zdolną do przetrwania przez wszystkie życiowe próby. To właśnie te osoby, które pod wpływem różnych wydarzeń (zwłaszcza tych mało przyjemnych) przechodzą metamorfozę, stają się twardsze. Te osoby są w stanie przetrwać każdą burzę. Nie to co ci ludzie, którym wszystko łatwo przychodzi. Które nie muszą o nic walczyć ani się starać.
Książkę zdecydowanie polecam. Jest wspaniałą opcją na letnie dni. Rozbawi, niekiedy zdenerwuje zachowaniem bohaterów, ale tak jak już wspominałam, przekazuje ważne przesłanie. Przede wszystkim takie: pieniądze szczęścia nie dają.
Merry
Książka wydana przez Wydawnictwo Sonia Draga
Komentarze
Prześlij komentarz