Z każdym oddechem - Nicholas Sparks - recenzja

Kolejna porywająca opowieść Nicholasa Sparksa nosząca tytuł „Z każdym oddechem” całkowicie mnie pochłonęła. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się przeczytać książkę liczącą prawie 400 stron w jeden dzień. Jest to magiczna opowieść o prawdziwej, pięknej, lecz trudnej miłości, która niesie ze sobą ból i tęsknotę, a czasem nawet paniczny strach.

Ona, 36-letnia pielęgniarka, wychowała się w Karolinie Północnej, gdzie również się ustatkowała. Od 6 lat tkwi w nic nieobiecującym związku. Natomiast on, 42- letni mężczyzna, pracuje jako przewodnik w dzikim i odległym Zimbabwe na południu Afryki. Dwa zupełnie różne światy, lecz pewnego dnia ich ścieżki się przecinają. Spotykają się przypadkiem w Sunset Beach, poznają lepiej i zakochują się w sobie. Jednak różne okoliczności nie pozwalają im być razem. Jak potoczą się ich losy? Czy będą potrafili zapomnieć, co ich połączyło? Czy wręcz przeciwnie, po latach odnajdą siebie, wciąż tak mocno zakochani, spotykają się i opowiedzą sobie co działo się w ich życiu?

Jest to bardzo wzruszająca opowieść, ukazująca miłość w jej prawdziwym obliczu. Jako namiętną, ale i bezduszną kochankę. Pozwala czytelnikowi wczuć się w sytuację bohaterów i przeżyć razem z nimi tę piękną i zarazem bolesną historię.


Martyna, lat 16
 
 
 
 
Książka wydana przez Wydawnictwo
 
 

Komentarze