„Podróżniczki. Dziewczyny, które nie znały granic” Jarosława Molendy to książka, która bardzo inspiruje. Opowiada ona historię kobiet podróżniczek, co może brzmieć dość zwyczajnie, gdyby nie fakt, że duża ich część żyła w dalekiej przeszłości. Żeby dobrze to opisać trzeba mieć umiejętność relacjonowania historii. Nie jest to łatwe i według mnie bardzo mało osób potrafi to robić dobrze, tak, żeby niczego nie pominąć i nie zagmatwać historii. Jarosław Molenda zdecydowanie posiada taki dar i dzięki temu jego książkę czytało mi się bardzo lekko (nawet nie zauważyłam, kiedy minęły 4 godziny mojej podróży podczas ferii). To, co także zdecydowanie działało na plus tej książki to nieprzesadnie skomplikowany język i prostolinijność.
Czytając tę książkę, poczułam się też bardzo zainspirowana - od dawna marzę o podróżach, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to łatwe. Mam mnóstwo wątpliwości i obaw, że coś pójdzie nie tak. Dzięki Jarosławowi Molendzie zdałam sobie sprawę, że moje zmartwienia są niczym w porównaniu z tym, z czym musiały się mierzyć bohaterki jego książki. Żyjąc w średniowieczu czy nawet nowożytności nie wystarczyło wsiąść w pociąg, samolot lub prom i po kilku godzinach wyjść po drugiej stronie świata. Kiedyś, zwłaszcza dla kobiet podróże były czymś niemal zakazanym.
Przykładem na to może być Narcyza Żmichowska, która nieraz, mimo wyraźnego sprzeciwu swojej rodziny, wyruszała na samotną podróż do Francji. Samotna kobieta podróżniczka to na tamte czasy nieprzyzwoitość, a także niebezpieczeństwo. Narcyza Żmichowska mimo tych przeszkód nie rezygnowała z wyjazdów, uznając, że męskie ramie jest niepotrzebne i jako jedna z pierwszych kobiet weszła do biblioteki publicznej w Paryżu, wyprzedzając tym czynem emancypantki z pozytywizmu. Jej życiorys to tylko jeden z wielu, opisanych w tej książce
Bardzo polecam przeczytać „Podróżniczki...” każdemu, kto chce poszukać inspiracji albo poznać życiorys w większości zwyczajnych kobiet, które nauczyły się spełniać swoje marzenia.
Czytając tę książkę, poczułam się też bardzo zainspirowana - od dawna marzę o podróżach, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to łatwe. Mam mnóstwo wątpliwości i obaw, że coś pójdzie nie tak. Dzięki Jarosławowi Molendzie zdałam sobie sprawę, że moje zmartwienia są niczym w porównaniu z tym, z czym musiały się mierzyć bohaterki jego książki. Żyjąc w średniowieczu czy nawet nowożytności nie wystarczyło wsiąść w pociąg, samolot lub prom i po kilku godzinach wyjść po drugiej stronie świata. Kiedyś, zwłaszcza dla kobiet podróże były czymś niemal zakazanym.
Przykładem na to może być Narcyza Żmichowska, która nieraz, mimo wyraźnego sprzeciwu swojej rodziny, wyruszała na samotną podróż do Francji. Samotna kobieta podróżniczka to na tamte czasy nieprzyzwoitość, a także niebezpieczeństwo. Narcyza Żmichowska mimo tych przeszkód nie rezygnowała z wyjazdów, uznając, że męskie ramie jest niepotrzebne i jako jedna z pierwszych kobiet weszła do biblioteki publicznej w Paryżu, wyprzedzając tym czynem emancypantki z pozytywizmu. Jej życiorys to tylko jeden z wielu, opisanych w tej książce
Bardzo polecam przeczytać „Podróżniczki...” każdemu, kto chce poszukać inspiracji albo poznać życiorys w większości zwyczajnych kobiet, które nauczyły się spełniać swoje marzenia.
M. K., lat 17
Książka wydana przez
Komentarze
Prześlij komentarz