Dziewczyna z Neapolu – Lucinda Riley - recenzja

Lucinda Riley
to brytyjska pisarka, aktorka pochodzenia irlandzkiego. Zadebiutowała w wieku dwudziestu czterech lat powieścią „Lovers and Players". W 2011 roku ukazał się „Dom orchidei”, sprzedany w nakładzie 2 milionów egzemplarzy. Książki Lucindy Riley wielokrotnie gościły na listach bestsellerów „New York Timesa” i „Sunday Timesa”. Zostały przetłumaczone na ponad 30 języków i wydane w 38 krajach w liczbie przeszło 15 milionów egzemplarzy. Autorka rozsławiła się serią „Siedem sióstr”, którą wciąż tworzy.

„Dziewczyna z Neapolu” przedstawia historię z początku 11-letniej Rosanny Menici, zamieszkałej wraz z rodziną, jak zdradza tytuł, we włoskim Neapolu. Rodzice dziewczynki prowadzą dobrze prosperującą pizzerię w turystycznej dzielnicy miasta. Ma ona starsze rodzeństwo i wraz z nim pomaga w prowadzeniu restauracji. Jej z pozoru zwyczajne życie (choć we włoskich rodzinach nie jest nudno) zmienia się podczas jednego z przyjęć organizowanych przez rodziców Rosanny, kiedy to wykonuje pieśń kościelną „Ave Maria” przed znanym członkiem włoskiej opery La Scali. Mężczyzna imieniem Roberto jest pod ogromnym wrażeniem umiejętności dziewczynki i zaleca jej zapisanie się na drogie zajęcia, do jego byłego nauczyciela śpiewy. Po kilku latach ciężkich i żmudnych ćwiczeń dziewczynie udaje się dostać do włoskiej La Scali i wraz z bratem przeprowadza się do Mediolanu, gdzie na dobre rozwija swoją karierę w świecie opery. Na jej drodze ponownie staje Roberto – odkrywca jej talentu, który z początku staje się jej partnerem scenicznym, a może i kimś więcej.

Książka jest niezwykle piękna i w pewien sposób urocza. Opowiedziana historia, kilkukrotnie doprowadziła mnie do łez (co do mnie jest niepodobne). Czułam, że razem z Rosanną dorastałam i przeżywałam wszystkie uczucia, które jej towarzyszyły. Wstęp, czyli ok. 150 pierwszych stron jest wprost idealne, czytałam to z zachwytem. Niestety, następne wydarzenia mnie zawiodły, gdyż początkowa, bojowa postawa głównej bohaterki przerodziła się w szalenie zakochaną, odsuwającą się z życia opery na rzecz toksycznej miłości. Na szczęście, zakończenie nadrobiło w moich oczach. Ponownie dostałam bojową postawę Rosanny, która dąży do spełniania marzeń. Wyjątkowe były występujące wątki poboczne, takie jak, próba odnalezienia prawdziwego siebie, poświęcenie życia Bogu, choroby, śmierć oraz uroki rodzicielstwa. Uważam, że idealnym określeniem książki jest słowo „piękna”. W bardzo ciekawy sposób opisuje słodko-gorzką miłość, zarówno tą między rodzeństwem, a także pomiędzy kobietą i mężczyzną oraz niezwykłe przypadki losu. Tak właściwie nie potrafię dobrze opisać wszystkich moich odczuć, więc polecam samodzielnie przeczytać tę powieść i wyrobić sobie własne zdanie. Polecam ją osoba wrażliwym na piękno sztuki, które chciałyby poznać mroczniejszą część świata opery.

Na zakończenie chciałabym przytoczyć myśl brat Rosanny: „Dużo później, układając się na wąskim łóżku, w którym spał jak dziecko, Luca ze smutkiem rozmyślał o tym, ile złych decyzji podjęto z miłości”.





Julia G., lat 16






Książka wydana przez



Komentarze