Kristin Hannah to amerykańska pisarka, a także absolwentka prawa uniwersytetu w Waszyngtonie. Ogromną sławę przyniosła jej powieść „Słowik”. Na swojej liście ma kilkanaście pozycji, którymi zyskała dużą popularność wśród czytelników – m.in. „Zimowy ogród”, „Wielka samotność”.
„Prawdziwe kolory” to powieść, której fabuła osadzona jest na przełomie wieku XX I XXI. Przedstawia losy rodziny Grey, mroczne tajemnice małego miasteczka, a także prawdziwą pasję. Już na samym początku poznajemy trzy siostry – Winonę, Aurorę i Vivi Ann, które połączyła przedwczesna śmierć matki. Od tamtej pory dziewczyny musiały radzić sobie same, gdyż ich ojciec, po stracie żony stał się jeszcze bardziej markotny niż wcześniej. Razem dojrzewały i dorastały, pomimo kłótni, potrafiły przebaczać i żyć dalej, aż do pewnego czasu. Istotnym elementem powieści jest rodzinny biznes, czyli stadnina konna. Wiele wydarzeń zostało opisanych na tle spotkań szkółki jeździeckiej bądź zawodów, w których niepokonaną mistrzynią była najmłodsza z sióstr – Vivi. To właśnie ona odziedziczyła talent i pasję do koni. To w niej ojciec widział utraconą miłość życia i w niej pokładał wszelkie nadzieje na podtrzymanie rodzinnego majątku.
Książka podobała mi się, ale nic poza tym. Rodzinne więzi wydały mi się kalką pochodzącą z wielu innych książek. Pojawiający się motyw zbrodni, którego obecność zaznaczono w opisie książki, pojawił się dopiero w połowie historii, a na dodatek był nudny i przewidywalny. Przypominał on pewną stereotypową postawę książkową – chłopak/mężczyzna spod ciemnej gwiazdy skazany za wszystkie grzechy świata. Zauważyłam również wiele zbędnych informacji, których zamieszczenie nie miało żadnego sensu. Bardzo nierealistyczny wydał mi się powód kilkuletniej kłótni między siostrami – nie poprowadzenie sprawy szwagra w dziedzinie prawa, o której nie ma się bladego pojęcia to raczej słaby powód do odcięcia się od rodziny. Przechodząc do plusów, to urzekła mnie obecność koni i całej historii z nimi związanej. Prowadzenie stajni, czy też rancza jako wielowiekowa tradycja wydaje mi się ciekawym aspektem. Jako miłośniczka jazdy konnej zaciekawiłam się tym tematem. Spodobały mi się również poruszane problemy. Bardzo lubię odnajdywać w tego typu powieściach, odbicia współczesnych problemów - m.in. kłótni w małżeństwie, zapracowania, a także problemów psychicznych czy uzależnień.
Powieść z pewnością nie jest moją ulubioną, ale też nie najgorszą, jaką kiedykolwiek czytałam. Jestem pewna, że spodoba się wielu ludziom, a najbardziej tym, których dotyczą przedstawione problemy.
„Prawdziwe kolory” to powieść, której fabuła osadzona jest na przełomie wieku XX I XXI. Przedstawia losy rodziny Grey, mroczne tajemnice małego miasteczka, a także prawdziwą pasję. Już na samym początku poznajemy trzy siostry – Winonę, Aurorę i Vivi Ann, które połączyła przedwczesna śmierć matki. Od tamtej pory dziewczyny musiały radzić sobie same, gdyż ich ojciec, po stracie żony stał się jeszcze bardziej markotny niż wcześniej. Razem dojrzewały i dorastały, pomimo kłótni, potrafiły przebaczać i żyć dalej, aż do pewnego czasu. Istotnym elementem powieści jest rodzinny biznes, czyli stadnina konna. Wiele wydarzeń zostało opisanych na tle spotkań szkółki jeździeckiej bądź zawodów, w których niepokonaną mistrzynią była najmłodsza z sióstr – Vivi. To właśnie ona odziedziczyła talent i pasję do koni. To w niej ojciec widział utraconą miłość życia i w niej pokładał wszelkie nadzieje na podtrzymanie rodzinnego majątku.
Książka podobała mi się, ale nic poza tym. Rodzinne więzi wydały mi się kalką pochodzącą z wielu innych książek. Pojawiający się motyw zbrodni, którego obecność zaznaczono w opisie książki, pojawił się dopiero w połowie historii, a na dodatek był nudny i przewidywalny. Przypominał on pewną stereotypową postawę książkową – chłopak/mężczyzna spod ciemnej gwiazdy skazany za wszystkie grzechy świata. Zauważyłam również wiele zbędnych informacji, których zamieszczenie nie miało żadnego sensu. Bardzo nierealistyczny wydał mi się powód kilkuletniej kłótni między siostrami – nie poprowadzenie sprawy szwagra w dziedzinie prawa, o której nie ma się bladego pojęcia to raczej słaby powód do odcięcia się od rodziny. Przechodząc do plusów, to urzekła mnie obecność koni i całej historii z nimi związanej. Prowadzenie stajni, czy też rancza jako wielowiekowa tradycja wydaje mi się ciekawym aspektem. Jako miłośniczka jazdy konnej zaciekawiłam się tym tematem. Spodobały mi się również poruszane problemy. Bardzo lubię odnajdywać w tego typu powieściach, odbicia współczesnych problemów - m.in. kłótni w małżeństwie, zapracowania, a także problemów psychicznych czy uzależnień.
Powieść z pewnością nie jest moją ulubioną, ale też nie najgorszą, jaką kiedykolwiek czytałam. Jestem pewna, że spodoba się wielu ludziom, a najbardziej tym, których dotyczą przedstawione problemy.
Julia G.
Książka wydana przez Świat Książki
Komentarze
Prześlij komentarz