Książkę czytało mi się dość szybko i płynnie. Mimo że „Bardzo długie popołudnie” sklasyfikowane zostało jako kryminał, jest to bardziej powieść obyczajowa z domieszką kryminału i rozwiniętym wątkiem społecznym. W utworze nie pojawiły się krwawe sceny, napięcie, niepokój, budowanie akcji, a zakończenie było przewidywalne. Nie byłam zaskoczona motywem zbrodni ani osobą, która stała za zaginięciem Joyce Haney.
Głównym problemem, na który zwraca uwagę Inga Vesper, jest traktowanie osób czarnoskórych przez resztę amerykańskiej społeczności, pokazanie ile znaczyli dla społeczeństwa i jak ciężko było im żyć w tym świecie. Wśród wydawać by się mogło idealnych mieszkańców przedmieścia Sunnylakes, pojawiają się ludzie traktowani jak niewolnicy, którzy przez swój wygląd są dyskryminowani i nie mogą nic osiągnąć. Joyce Haney jako jedyna przyjaźniła się z Ruby, co w czasach ogólnej niechęci do czarnoskórych, było nie do pomyślenia, więc swoją relację utrzymywały w tajemnicy.
Autorka porusza nie tylko problem szerzącego się w tamtych czasach rasizmu, ale również przedstawia sytuację kobiet żyjących w latach 50, które nie miały nic do powiedzenia. Ich rola sprowadzała się do ładnego wyglądu, dbania o dom i dzieci. Nie mogły realizować swoich pasji, były zależne od męża, a ich prawa były ograniczone.
Zaletą tej książki bez wątpienia jest oryginalny klimat zbudowany wokół całej historii, dający możliwość przeniesienia się w czasie. Podczas czytania odczuwalna jest aura lat pięćdziesiątych i sielanka osiedla na przedmieściach.
Dużym plusem okazała się też narracja z perspektywy kilku osób, która dodaje całej historii kolorytu. Narrator zmienia się w zależności od rozdziału. Jest nim detektyw Mick Blanke, Joyce Haney i Ruby Wright.
Inga Vesper szczegółowo i ciekawie opisała wszystkich bohaterów. Podczas czytania książki bardzo polubiłam postać Ruby oraz detektywa. Kobieta, pomimo że jest poniżana przez pracodawców, zna wiele ich sekretów. Jest sprytna, uważna i rozsądna. W jej rękach tkwi klucz do rozwiązania tajemnicy zniknięcia Joyce. Natomiast Mick Blanke wzbudza sympatię swoją empatią. Momentami wydaje się nieporadny w prowadzeniu śledztwa, co dodaje mu autentyczności. On jako jedyny wierzy w niewinność Ruby.
Historia przedstawiona przez Ingę Vesper nie zaciekawiła mnie. Sama książka okazała się bardzo przeciętna. Co prawda utwór czyta się łatwo, napisany jest prostym językiem i nie zawiera wiele porównań, ale wątki są bardziej obyczajowe niż kryminalne, a akcja i tempo śledztwa toczy się dość wolno. Myślę, że książka mogłaby przypaść do gustu osobom, które lubią lekkie kryminały bez krwawych scen. Stopniowo z wprowadzeniem nowych bohaterów i wydarzeń książka może zainteresować. Okazuje się, że mieszkający na przedmieściach sąsiedzi i przyjaciele zaginionej Joyce skrywają mroczne sekrety, a ich idealne życie jest
Komentarze
Prześlij komentarz