Upiory XX wieku - Joe Hill - recenzja




Joe Hill
, a właściwie Joseph Hillstorm King (ur. 4 czerwca 1972) – amerykański pisarz horrorów, syn Stephena Kinga. Jego pierwszą książką był zbiór opowiadań „Upiory XX wieku”, która zyskała bardzo dobre opinie wśród czytelników i krytyków, zdobyła prestiżowe nagrody Bram Stoker Award i British Fantasy Award.

„Upiory XX wieku” to zbiór piętnastu opowiadań. Każde z nich ma inną tematykę i w różnym stopniu mrozi krew w żyłach. Są takie opowiadania, które czyta się z zapartym tchem, jednak zdarzyły się i te nudne. W każdym znajdują się nierealne zdarzenia, przedmioty czy postacie. Moim ulubionym stało się to, zatytułowane „Pop Art”, jednak nie było w nim nic strasznego. Historia skupia się na psychice bohaterów, ich życiu i złu, jakie wypełnia otaczający świat. Jak wszystkie opowiadania, zawiera elementy fantastyczne. W tym przypadku mowa o nadmuchiwany, unoszącym się chłopcu, który trafia do nowej szkoły i jest zmuszony przetrwać wśród okrutnej młodzieży. Doceniam opowiadanie „Czarny telefon”, w którym osoba porwana zostaje przetrzymywane w pomieszczeniu, gdzie jest telefon, a po podniesieniu słuchawki słyszy głosy wcześniej porwanych osób. Pomysł ciekawy, ale oparty na popularnym schemacie „głuchego telefonu”.

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Joe’go Hilla, ale nie było ono udane. Nie przepadam za powieściami fantastycznymi, a tym bardziej strasznymi. Jako osoba o dużej wyobraźni jestem w stanie zwizualizować sobie wszystkie przedstawione historie i postawić siebie na miejscu głównych bohaterów, a ja nie lubię się bać. Jedyne opowiadanie, które szczerze mi się podobało było pozbawione jakichkolwiek strasznych elementów. Jedynie można było powiedzieć, że było przykre i chwytające za serce. Myślę, że miałam za duże oczekiwania, spowodowane ojcem autora. Sława Stephena Kinga wyprzedza nawet jego twórczość, tego samego wymagałam od jego syna. W książkach Kinga, z którymi się spotkałam, język był bardzo przyjemny i jasny. Natomiast w książce „Upiory XX wieku” często gubiłam się w fabule, mieszały mi się postacie. Być może niepotrzebnie krytykuję tę książkę, bo zwyczajnie nie jestem grupą docelową. Zdecydowanie wolę bardziej „przyziemne” tematy.





Julia G.





Książka wydana przez



Komentarze