Boże Narodzenie w Lost River - Fannie Flagg - recenzja




W tej recenzji chcę przybliżyć książkę autorki Fannie Flagg, która słynnie z pisania powieści obyczajowych. „Boże Narodzenie w Lost River” również należy do jej dzieł. Książka została wydana w 2004 roku, lecz akcja utworu toczy się XX w. szacuję ten czas na lata 70-80.

Poznajemy historię Oswalda Campbella żyjącego w mroźnym, ponurym Chicago. Choruje na rozedmę płuc i u lekarza dowiaduje się, że nie zostało mu zbyt wiele czasu na leczenie. Otrzymuje propozycje wyjazdu do małego miasteczka w Alabamie, Lost River. Oswald akceptuje propozycję, ponieważ nie ma nic do stracenia, nigdy mu się w życiu nie układało. Po przyjeździe do nowego miejsca poznaje nowych ludzi, zaczyna pracować nad sobą i od nowa odnajduje swoją pasję - sztukę. W utworze czeka na nas szczęśliwe zakończenie.

Tak jak można wywnioskować z mojego streszczenia, akcja powieści jest spokojna, nie znajdziemy zbyt wielu dynamicznych wątków. W książce jest bardzo dużo opisów, które mówią np. o miejscowej przyrodzie czy kuchni. Dzięki temu możemy zobaczyć kontrast między powolnym życiem w miasteczku a życiem w ciągłym pośpiechu wielkiego miasta. Przedstawione różnice pomiędzy tymi miejscami mogą wzbudzić czytelnika do refleksji.

Powieść jest napisana prostym językiem i bardzo szybko się ją czyta, jest też krótka, ponieważ ma tylko 210 stron. Na samym końcu możemy znaleźć również przepisy na potrawy przedstawione w książce.

Moim zdaniem jest to świetny pomysł na prezent świąteczny np. dla osoby starszej. Musimy mieć jednak na uwadze, że nie jest to jednak książka dla fanów akcji czy fantastyki.

Podsumowując była to bardzo lekka powieść, miasteczko Lost River bardzo przypadło mi do gustu. Jednak podczas czytania towarzyszyło mi mało emocji i zainteresowania dalszą akcją.





W.Ł.






Książka wydana przez




Komentarze