Charlie to dziewczyna, która w zbyt młodym wieku przeszła zbyt wiele. Dostaje od losu pierwszy cios, gdy jej ojciec popełnia samobójstwo. Kolejnym jest fakt, że matka dziewczynki, pogrążona w rozpaczy i niemocy, odsuwa się od niej. Charlie nie znajduje w niej oparcia, zostaje sama ze swoim bólem po stracie bliskiej osoby, w rozpaczy i z lękami. Gdy, odciąganie negatywnych myśli przez rysowanie nie wystarcza sięga po ostateczną możliwość, ból fizyczny. W szkole jest popychadłem, w najlepszym wypadku jest niezauważana. Czuje się jak dziwadło ze swoimi bliznami. Mimo przeciwności losu w końcu uśmiecha się do niej szczęście. Nowa uczennica wybiera właśnie ją. Tak po prostu. Między nastolatkami szybko tworzy się silna więź, jednak Charlie traci również Ellis przez walkę z myślami, których nie dała rady przezwyciężyć. Traci swoją ostatnią ostoję, milknie i ostatecznie ląduje na ulicy.
Czytelnik spotyka Charlotte dokładnie w szóstym dniu pobytu na oddziale psychiatrycznym w Creeley Center. Od początku zdaje się pochłonięty jej wstrząsającą narracją pierwszoosobową – relacją nasączoną smutkiem, krzywdą i niepokojącym strachem, sukcesywnie przywołującą najgorsze demony z ostatnich lat. Tu samotność boleśnie wrzyna się w ciało i wyżera duszę przez wymagające lata dojrzewania. Kolejne próby samookaleczenia, bezdomność, bieda, nicość dnia – tu rzeczywistość nasycona zostaje przygniatającą wręcz bezradnością, nawet zaangażowane tu role drugoplanowe, nacechowane zostają znamiennym ciężarem, zatracających się coraz bardziej w samych sobie. W tej bezkresnej otchłani zatrważających scen nieoczekiwanie pojawia się dłoń drugiego człowieka – właściwie na każdym etapie zjawia się ktoś, komu na tej dziewczynie zależy, kto chce być przyjacielem lub wesprzeć w realizacji schowanych głęboko marzeń. Tu proces szukania tożsamości wymaga wielu potknięć, złamanych serc i podartych rysunków.
Autorka stworzyła bardzo wyrazisty portret młodej dziewczyny, doświadczonej przez los, która z każdym kolejnym ciosem coraz bardziej znikała, zamykając się w sobie. Charlie nade wszystko pragnęła miłości, kogoś, kto ją pokocha, kto zdoła przebić się przez pancerz, którym się otoczyła. Dla niej zwykła codzienność to rozkładanie na czynniki pierwsze, analizowanie, próbą utrzymania się na powierzchni, co nie jest łatwe, zwłaszcza gdy obok jest ktoś, kto oferuje coś dobrego, a tak naprawdę ciągnie w dół. Jednak mimo tak wielu czynników, które nakłaniają ją do powrotu do tego, co jej znane, bezpieczne, dziewczyna brnie dalej, stara się poukładać na nowo siebie.
Nagromadzenie emocji, silny przekaz, a także bohaterka, która ani przez moment nie jest nam obojętna, składają się na lekturę, od której nie sposób się oderwać. Sprawia, że pogrążamy się w smutku, ale też refleksji na tematy, które nie są w dzisiejszym świecie obce. Powieść przełamuje w nas pewne bariery. Stajemy się uważniejsi na innych ludzi, przestajemy oceniać po pozorach. Bo prawda może być zupełnie inna, a każdy człowiek ma swoją własną historię.
Kathleen Glasgow nie bawi się w półśrodki, nie przekłamuje prawdy, a szczerze i otwarcie mówi, o tym, co w tutejszym świecie staje się coraz częstsze i niepokojące. Uwielbiam sposób, w jaki tworzy bohaterów, wielowymiarowych, dojrzałych, którzy muszą dźwigać na swoich barkach własne problemy, jak i wymagania współczesnego świata. Autorka spisała historię tak prawdziwą, że chciałoby się jej zapytać, gdzie jest ta dziewczyna i jak jej pomóc. To pozycja dla wszystkich, którzy mają problem z samookaleczeniem, ale również dla innych powinna być warta uwagi.
A.B.
Książka wydana przez Wydawnictwo
Komentarze
Prześlij komentarz