Sixteen souls - Rosie Talbot - recenzja




Rosie Talbot - jest miłośniczką mrocznych historii. Interesują ją nawiedzone domy i magia. W dzień pracuje w księgarni, a późnymi wieczorami szyje. Ukończyła też kurs pisania Curtis Creative Brow.

Charlie, główny bohater książki „Sixteen Souls”, jest moim rówieśnikiem i tak jak ja chodzi do szkoły. Życie nie bywa dla niego łatwe, jest niepełnosprawny i prawie umarł przez groźną chorobę. Każdy myślał, że to jakiś cud, ponieważ lekarze spisywali go „na straty”. Obudziło to w nim magiczną moc, jaką było widzenie duchów.

Mieszkając w najbardziej nawiedzonym miasteczku, nietrudno natknąć się na jakiegokolwiek ducha. Nastolatek wykorzystuje swój dar i w ten sposób poznaje najbliższych przyjaciół, bo w świecie rzeczywistym nie było to takie proste. Pewnego dnia dowiaduje się, że duchy zaczynają znikać i to z nie wiadomo jakich przyczyn. Aby nie pakować się w niebezpieczeństwa, postanawia nic z tym nie robić. Życie toczy się dalej, jednakże za jakiś czas poznaje nowego chłopaka - Sama, który jest taki sam jak on. Też widzi duchy i chce się zainteresować tą sprawą, więc namawia Charliego do pomocy. Chęć poznania bliżej swojej „bratniej duszy” motywuje go wystarczająco.

Książka należy do gatunku fantasy, więc mamy wiele nadprzyrodzonych elementów, które dodają utworowi odrobinę mroku czy też budzi więcej zainteresowania u czytelnika. Opisy są szczegółowe, a więc łatwo sobie wyobrazić, że to my towarzyszymy bohaterowi w momencie, gdy przechadza się po ulicach najbardziej nawiedzonego miasta w Europie. Jest to książka z pewnością warta przeczytania choćby dla samego faktu, że Charliemu są rzucone różne wyzwania, a on - pomimo wszystkich trudnych sytuacji w życiu - podejmuje je, co daje czytelnikowi motywację do działania we własnym świecie.







Marcelina K.







Książka wydana przez



Komentarze