Ten wieczny mrok - Kate Pentecost - recenzja




Na pewno kiedyś słyszałeś o byciu nieśmiertelnym, brzmi to kusząco nieprawda? A co jeśli byłaby to Twoja największa zmora? Ankou z książki „Ten wieczny mrok” Kate Pentecost coś o tym wie. Jedyne, czego chce od życia uwięziony od ponad trzystu lat w swojej dziewiętnastoletniej wersji chłopak, to śmierć, której nie może osiągnąć ze względu na klątwę, jaka na nim ciąży. Za dnia martwy błąka się swoją duszą po nocnym niebie, natomiast nocą staję się nieśmiertelnym łowcą demonów.

A jak to jest - wieść błogie życie w pałacu jako „podręczna” swojej przyjaciółki? Z tego, co zdążymy się dowiedzieć, Flora na takie życie nie narzeka. Autorka jednak nie daje nam się na długo nacieszyć spokojem, ponieważ królestwo, w którym żyje bohaterka, zostaje okrutnie wyludnione przez barbarzyńskich Skaardów.

Prawie martwą Florę odnajduje Ankou i postanawia zaopiekować się dziewczyną, jedną z niewielu ocalałych. Obydwoje decydują się zawrzeć umowę, dzięki której główny bohater będzie mógł w końcu umrzeć, a dziewczyna odnajdzie swoją przyjaciółkę. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Czy uda im się zrealizować ich umowę? To możecie sprawdzić jedynie czytając tę książkę.

Była to moja pierwsza styczność z tą autorką, lecz już sam opis książki wydał mi się naprawdę intrygujący. Na początku ciężko było mi się połapać w świecie opisanym przez Kate, lecz długo nie zajęło mi zrozumienie go. Książkę czyta się bardzo szybko, jest krótka, ale również pisana bardzo przyjemnym językiem. Relacja między bohaterami została bardzo ciekawie opisana, mimo że stosunkowo szybko się rozwija.

Myślę, że książka jest warta przeczytania nawet jako tak zwany „odmóżdżacz”.

Miłej lektury!






Nadia P.
 
 
 
 
 
 
 
Książka wydana przez
 
 


Komentarze