I killed Zoe Spanos - Kit Frick - recenzja




Kit Frick ma na swoim koncie już wiele thrillerów dla młodzieży oraz dla dorosłych. „I killed Zoe Spanos” to jej najnowsza książka wydana po polsku.

Anna Cicconi, czyli główna bohaterka „I killed Zoe Spanos”, potrzebuje przerwy od ciągłego imprezowania, dużej ilości alkoholu i powrotów do domu w radiowozie. Dlatego postanawia uciec od tego stylu życia i spędzić wakacje pracując, jako au pair w Hamptons. Niestety jej nadzieja na odpoczynek i trochę spokoju szybko zostaje rozwiana, ponieważ dowiaduje się, że całe miasteczko jest pochłonięte zniknięciem Zoe Spanos. Co gorsza, okazuje się, że Anna jest bardzo podobna do Zoe, przez co nie budzi sympatii mieszkańców. Chociaż nie jest jej łatwo, stara się dobrze wykonywać swoją pracę i zacząć swoje życie od nowa, jednak im więcej czasu spędza w tym miasteczku, tym więcej przypomina sobie o Zoe. Anna zaczyna być przekonana, że znała Zoe i być może wie coś o jej zniknięciu. Wspomnienia głównej bohaterki zlewają się z sobą i nie jest ona w stanie stwierdzić, czy to prawda, czy tylko jej wyobraźnia, im dalej czytamy, tym mniej jesteśmy w stanie jej ufać.

Połączenie gorącego wręcz lepkiego lata z nierozwiązaną sprawą zaginięcia, daje tej książce unikalny klimat. Sama autorka pisze, że chciała stworzyć nowoczesną wersję „Rebeki” Daphne du Maurier i wydaje mi się, że nawet jej się to udało. Mam natomiast wrażenie, że dla osób, które czytają dużo książek kryminalnych, może być ona trochę przewidywalna. Dlatego polecałabym ją czytelnikom, którzy dopiero zaczynają z tym gatunkiem.






Julia S.






Książka wydana przez 


Komentarze