Obżartuchy i opilice. Przewodnik po stołach i garach i innych krainach Rzeczpospolitej - Jacek Komuda - recenzja
Od początku wakacji planowałam udowodnić zarówno rodzinie, jak i przyjaciołom, że polska kuchnia wcale nie ustępuje włoskiej czy francuskiej, a wręcz może być równie fascynująca i pełna niespodzianek. Chciałam pokazać, że nasze rodzime potrawy są równie bogate, różnorodne i inspirujące jak te, które tak często zachwycają wszystkich na Instagramie. We wrześniu na ratunek przyszedł mi Szkolny Klub Recenzyjny, który zaproponował mi do przeczytania „Obżartuchy i opilice” autorstwa Jacka Komudy.
Jacek Komuda to pisarz i pasjonat historii, zwłaszcza Rzeczypospolitej szlacheckiej. Dzięki jego książkom XVII wiek ożywa – przenosi nas na pola bitew, morza i oceany, a nawet do XV-wiecznej Francji. Pisze o sarmackiej kulturze, pełnej ciekawych postaci i zwyczajów, a jego eseje są pełne nieznanych faktów. Komuda nie tylko pisze, ale też bierze udział w rekonstrukcjach historycznych jako husarz czy Lisowczyk. Warto tu zaznaczyć, że na własnym koniu przejechał pół Polski :0. Wśród jego najbardziej znanych dzieł jest cykl Samozwaniec o polskiej wyprawie na Moskwę oraz Banita, opowieść o miłości szlachcica i kurtyzany.
Książka „Obżartuchy i opilice” zaskakuje od pierwszych stron. Choć wydaje się niepozorna, to jej treść może rozbawić, zarumienić, a czasem nawet zszokować czytelnika. Jacek Komuda obala mity na temat polskiej szlachty i dopowiada zaskakujące fakty (kto by pomyślał, że nasi przodkowie 300 lat temu oszukiwali w trzy kubki!). Już na początku książki natrafiamy na przepis na „ruchańce kujawskie z fjutem". Autor opisuje szlacheckie biesiady, gdzie piwo było napojem celebrowanym zarówno przez dorosłych, jak i dzieci. Poruszył też wątek trudnego życia marynarzy czy chłopów na przełomie maja. Książka pełna jest zaskakujących ciekawostek kulinarnych i historycznych – dowiemy się na przykład, czym była „sarmacka coca-cola” czy skąd wzięła się nazwa „Pod murzynkiem". Uwaga dla wegetarian i osób na diecie niskocholesterolowej: ta książka to festiwal tłustych, mięsnych potraw, więc może was nieco przestraszyć! Przekonajcie się sami ;)
Świetnie się bawiłam przy tej książce i nie jest to ostatni raz, kiedy do niej zajrzę. A jak poszło z moim postanowieniem zaskoczenia bliskich? Cóż, na podstawie Obżartuchów i opilic przygotowałam krótki wykład o staropolskiej kuchni + lemoniada staropolska + ciasto w trójgranu z serem = zdobycie serc moich domowych smakoszy! Gorąco polecam tę książkę wszystkim łasuchom, a zwłaszcza tym, którzy „cudze chwalą, a swojego nie znają”. Naprawdę warto! ;D
M. S.
Książka wydana przez
Komentarze
Prześlij komentarz